900g winogron
łyżeczka cukru waniliowego
5g agar agar (czubata łyżka stołowa)
Winogrona przepuszczamy przez sokowirówkę. Wytłoczyny jeszcze dodatkowo przecieramy przez sito, żeby jak najwięcej miąższu trafiło na talerz a nie do śmieci. Najlepiej robić to rękami, bo łyżka przegrywa starcie z pestkami i nie przeciera dokładnie. Sok i miąższ mieszamy (mi wyszło jakieś 1/2 litra, stąd 5g agaru), zagotowujemy. Do gotującej się masy dodajemy cukier waniliowy (moje winogrona były tak słodkie, że nie potrzebowały cukru praktycznie w ogóle, dodałam go "dla smaku") i agar-agar. Gotujemy 10 minut (tak podobno najlepiej, żeby agar stracił woń morza, choć przyznam, że ja gotuję krócej niektóre galaretki i nie czuję w nich "ryby" ;)
Masę przelewamy gorącą do salaterek, albo foremek na lód, schładzamy. Agar zaczyna zastygać już w temperaturze 40 stopni, dużo szybciej niż żelatyna, więc po chwili mamy pyszną i zdrową galaretkę winogronową. I tylko ten kolor.. Ale mi on nie przeszkadza - świadczy tylko o tym, że galaretka jest naturalna, bez żadnych polepszaczy - sok wyciśnięty z dojrzałych winogron ciemnieje w 3sekundy i trudno temu zapobiec, więc nawet nie chcę myśleć o ty, co jest dodawane do skou winogronowego w kartonach, że ma taki piękny świeży kolor ;)