Ciastka marchewkowe, czyli recykling wiór z soku :) Pyszne, miękkie i mokre. Zalet mają wiele, ale najważniejszą jest czas ich przygotowania - wszystko odbywa się tak błyskawicznie, że zanim pomyślisz - ciastka już są. A zaraz potem, zanim pomyślisz, ciastek już nie ma. Znikają błyskawicznie!
3 szklanki wiórów z marchwi (powstałych po przyrządzeniu soku z 3 kg marchwi)
150 ml oleju rzepakowego
2 jajka
szklanka cukru
300 g mąki pszennej pełnoziarnistej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
Dodatki:
opakowanie rodzynek
wiórki kokosowe
orzechy
domowy dżem lub powidła (ja użyłam truskawkowego z miętą i zielonym pieprzem i czereśniowego)
W towarzystwie kota, lub nie, robimy sok z 3 kg marchwi. Z wiór, będących produktem ubocznym produkcji pysznego soku, produkujemy megawypasione ciastka marchewkowe!
Wióry marchewkowe przebieramy z dużych, niezmielonych kawałków. W misce mieszamy je z olejem, jajkami i cukrem. Dodajemy mąkę i proszek do pieczenia. Dodajemy wszelkie bakalie, jakie nam do głowy przyjdą. To już prawie gotowe! Teraz tylko mokrymi rękami lepimy kulki, zgniatamy je delikatnie, układamy na papierze do pieczenia na blaszce, palcem robimy dziurki i nakłądamy do nich dżem, powidła lub świeże owoce.
Ciasta pieczemy 25 minut w temperaturze 200 stopni. po pieczeniu, jeszcze gorące, zdejmujemy z blachy, żeby nie schły i się nie przypaliły. Ciastka są długo wilgotne i pyszne, ale u mnie jeszcze nie miały szansy się zeschnąć, bo znikają z talerza jeszcze ciepłe :)