pomidory według wszelkich prawideł są zdrowsze po obróbce termicznej. a że te zimowe mają smak trawy - warto się teraz zabezpieczyć i przygotować zapasy na zimę. tu - pomidory pieczone. można je później wykorzystać np na zupę zamiast pelati w puszkach.
zacznę od tego że najlepsze na zupt sosy i przetwory w ogóle są pomidory podłużne - mięsiste i małopestkowe - np lima.
1,5 kg limy (wyjdą mniej więcej dwa słoiki 1/2l)
główka czosnku
bazylia
oregano
pieprz
sól
tymianek
zioła prowansalskie
300ml oliwy z oliwek
pomidory myjemy. kroimy na połówki. oprószamy solą i pieprzem.
następnie układamy w natłuszczonych oliwą naczyniach żaroodpornych lub ewentualnie na blaszkach do pieczenia.
przygotowujemy oliwę do zalania pomidorów. wkrajamy do niej drobno posiekany ale nie przeciśnięty przez praskę czosnek. siekamy świeże liście bazylii. do tego dodajemy oregano, tymianek, zioła prowansalskie i wszystko według własnych upodobań. zalewamy pomidory.
tak przygotowane pomidory wstawiamy do piekarnika na około 2 h na 130/140 stopni. powinny się ładnie zarumienić. jedna ze szkół mówi że po pieczeniu trzeba poczekać aż przestygną i zdjąć skórę przed przełożeniem do słoików ale ja wkładam ze skórą bo ona mi bardzo smakuje taka lekko przypalona z przyprawami i zasmażonym czosnkiem. pomidory układamy ciasno w słoikach. zalewamy je podgrzanym w garnku olejem z pieczenia. koniecznie z tymi wszystkimi przyprawami które piekły się z pomidorami. słoiki pasteryzujemy - 40 minut duże w wodzie, małe można trochę krócej.